Przejdź do głównej zawartości

Używki wśród księży.

Przez dziesięć lat bycia kapłanem miałem okazję poznać to środowisko od najróżniejszych stron. Dziś chciałbym poruszyć temat używek wśród duchownych.
Niektórym ludziom wydaje się, że księża nie piją wódki, nie palą papierosów czy nie biorą narkotyków. Takie przekonanie jest jak najbardziej mylne i niezgodne z rzeczywistością.
Kiedyś gdy chodziłem po wizycie duszpasterskiej jedna z parafianek ugotowała rosół. Zapytała się czy mam ochotę zjeść. Poczęstowałem się. Gdy jadłem ona cały czas patrzyła się na mnie. Trochę mi było głupio. Po kilku minutach zadała pytanie: "a ksiądz to w ogóle jodo?". Uśmiechnąłem się i stwierdziłem, że księża jedzą tak samo jak wszyscy ludzie. 
Kiedyś inna pani była wielce zaskoczona, bo widziała księdza bez sutanny i to w spodniach.
Na szczęście takie zacofanie i patrzenie się na księży jak ludzi z innej planety mija. Im młodsze pokolenie tym bardziej ma normalne spojrzenie na duchownych. Potrafią często widzieć podwójne życie tej grupy, co skutkuje spadkiem statystycznym tak zwanych praktykujących. 
Wracam do tematu używek wśród duchownych. 

1. Alkohol.
Każdy ksiądz pije alkohol. Najbardziej popularne jest wino podczas Mszy. Niby jest tego niewiele w kielichu mszalnym, ale jest to picie systematyczne i to przez całe życie. Poza kościołem księża piją jak każdy człowiek piwo i wódkę. Przez dziesięć lat poznałem tylko jednego księdza, który uważał się za stu procentowego abstynenta. Jednak będąc u niego na kawie zobaczyłem, że kupuje sobie mnóstwo cukierków o nazwie "finlandia", czyli z wódką w środku :)
Powiem tak: księża uwielbiają wódkę. Wielu jest alkoholikami. Piją często w dużych ilościach lub nawet codziennie. Imieniny, urodziny to jest doskonała okazja do upicia się. 



Na drugiej parafii miałem proboszcza alkoholika. Pił codziennie. Jego ulubionym alkoholem był Red Label. Rano po Mszy podczas śniadania nalewał sobie szklankę tego alkoholu. Przez cały dzień wypił przynajmniej 0.7 litra. Przy tym wypalał około trzech paczek papierosów czerwonych setek marlboro. Większość obowiązków na parafii spadała na mnie. Najtrudniejsze były niedziele. Mieliśmy w sumie sześć Mszy. On zdołał odprawić jedną a reszta była na mojej głowie. Zdarzało się, że nie pił od rana, bo musiał gdzieś pojechać. W kuchni był alkomat. Na alkomacie sprawdzał kiedy może się ruszyć. Gdy wrócił oczywiście musiał się napić. Często przyjeżdżali do niego koledzy księża i robili libacje alkoholowe do późnych godzin nocnych. Miałem pokój nad jego mieszkaniem i naprawdę nie dało się spać. Po zakończonej imprezie tylko taksówkarze się cieszyli bo ich musieli rozwozić po plebaniach. mieli już swoich zaufanych taksówkarzy, żeby nie było  wstydu.
Jako księża mieliśmy zwyczaj spotykać się na rożnych imprezach z okazji imienin, urodzin czy rocznicy kapłaństwa. Wódki nie brakowało. Miał kto pić. Te spotkania mnie bardzo denerwowały. Było obgadywanie proboszczów i ciągłe narzekanie. Tak nawiasem mówiąc narzekanie i plotkowanie to jest wyjątkowa domena księży. Po jakimś czasie przestałem jeździć na takie spotkania.
Czy ja piłem alkohol? Tak. Piłem, ale z umiarem. Mogę się "pochwalić", że nigdy w życiu nie "urwał mi się film". Zawsze wiedziałem kiedy powiedzieć sobie dość.

2. Papierosy.

Średnio co drugi ksiądz pali papierosy. Najchętniej kupowane są marlboro. Ja też paliłem i palę nadal. Mnie osobiście papierosy sprawiają jakąś formę przyjemności. Uwielbiam rano wypić kawę i do tego zapalić dwa papierosy. Nie przekraczam paczki dziennie. 

3. Narkotyki.

Nigdy nie zażywałem żadnych narkotyków, nawet nie zapaliłem trawki. Natomiast mam wiedzę, że jest wielu księży, którzy biorą narkotyki. Jeden z proboszczów przez to wykończył się.  Im młodsze pokolenie księży, tym większy problem z narkotykami.


Najbardziej mnie denerwuje podwójne oblicze księży i biskupów. W kościele czy w mediach grają  wielce pobożne sługi boże a na co dzień są to zakompleksieni alkoholicy mający zaburzenia emocjonalne. Lubią nauczać innych, wpieprzać się w życie ludzi a sami są daleko od nauki Chrystusa.  Obłuda jest ich drugim imieniem. 
Dlaczego w konfesjonałach są zamontowane folie? Oficjalnie dla higieny, żeby nie było czuć brzydkiego zapachu od parafian. Ja wiem co innego. Higiena higieną, ale tu chodzi bardziej o to, żeby nie było czuć smrodu wódki od księdza. Wspomniany mój proboszcz sam mi kazał wymienić folie, które trochę się przedarły, bo jak sam stwierdził wstydzi się iść do konfesjonału spowiadać, bo ludzie wyczują, że pił alkohol.
Poznałem kiedyś zakonnika bernardyna. Słynął z ostrego traktowania ludzi w konfesjonale. Za byle grzech straszył, że nie udzieli rozgrzeszenia. Mocno podnosił głos. Słychać to było na całym kościele. W konfesjonale udawał gorliwego sługę bożego a poza kościołem jarał papierosy jak zły i był alkoholikiem. Zalewał się w trupa.
Bardzo często można usłyszeć w mediach o wypadkach, które były z winy pijanego księdza.

Czy tym postem chcę oczernić wielce szanowne sługi boże zwane księżmi? Absolutnie nie mam takiej intencji. Ja jedynie piszę jak jest. Wnioski niech każdy wyciągnie sobie sam.




Komentarze

  1. Księga Przysłów 20:1 (UBG) Wino jest szydercą, mocny trunek – wrzaskliwy, a każdy, kto zostaje zwiedziony przez nie, jest niemądry.

    https://alkitab.app/v/139fd25dbec5

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to wspaniałe, że Biblia na każde moralne pytanie niesie pomoc i wyznacza bezpieczny kierunek:

    I List do Koryntian 3:16-17 (UBG) Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży w was mieszka?
    A jeśli ktoś niszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg, bo świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.

    https://alkitab.app/v/4a99d171af87

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kilka słów o mnie ...

Jak już wiecie mam na imię Piotr. Jestem lekko po czterdziestce. Księdzem katolickim byłem niemal dziesięć lat. Odszedłem z kościoła kilka lat temu. Na początku żałowałem swojej decyzji, nie potrafiłem odnaleźć się w normalnym świecie. Miałem wrażenie, że muszę jak dziecko uczyć się żyć i funkcjonować od zera. Seminarium duchowne i kapłaństwo przygotowało mnie do całkiem innego życia. Było to życie jakby na obcej planecie w hermetycznie zamkniętym środowisku i z potężnym parasolem ochronnym przed świecką rzeczywistością. Ten model całkowicie nie pomaga w normalnym świecie. Jak już pisałem wcześniej, początki były hardkorowo trudne. Nie obyło się bez załamania i depresji. Do tej pory jest mi bardzo ciężko, ale staram się nie poddawać. Do dziś mam w pamięci słowa mojego ostatniego proboszcza: "jak odejdziesz z kapłaństwa, to zdechniesz  z głodu". Wiele razy niemal by się spełniły te słowa, ale chyba nie dane mi było tak skończyć. Do dziś jest mi ciężko w życiu, ale mam w sobie ...

Reakcja rodziny po moim odejściu z kapłaństwa.

Często można usłyszeć powiedzenie, że z rodziną najlepiej się wychodzi na zdjęciach. Ja osobiście doświadczyłem tego, gdy odszedłem z kapłaństwa.   Będąc księdzem byłem zapraszany na rożne okazje: imieniny, urodziny, rocznice, chrzty, śluby czy też pogrzeby. Wiedzieli, gdzie mieszkam, na której parafii, ważne, abym był obecny i przyjechał w sutannie. To wielki prestiż dla danej uroczystości. Bywałem, jeździłem i czułem się szczęśliwy, że mam tak wspaniałą rodzinę. Pamiętają o mnie, zapraszają i cieszą się, że jestem. Gdy odszedłem z kapłaństwa wszystko odwróciło się o 180 stopni. Od sześciu lat nikt mnie nie zaprasza na żadne okazje. Udają, że mnie nie znają. Po odejściu z kapłaństwa nie miałem żadnych pieniędzy, poprosiłem brata ciotecznego o to, aby mi pożyczył 20 złotych na chleb i masło. Otrzymałem odpowiedź, że nie dostanę ani złotówki, bo ich zawiodłem na całej linii. Ostatnio widziałem moją siostrę cioteczną w markecie. Przechodziła obok mnie. J...